Dziś na temat tego, jak należy czytać między wierszami.
Tytuł artykułu: "Eurodeputowani chcą nam dać wyższe pensje".
Wujcio Stefan już się cieszy i klaszcze uszami z radości: pewnie popełnią zbiorowe harakiri razem z Komisją Europejską i resztą darmozjadów, a zaoszczędzone w ten sposób środki wrócą do nas w postaci obniżki podatków.
Ale niestety, tak dobrze nie ma.
Europosłowie chcą nam podnieść płacę minimalną. Czyli wcale nie chcą nam niczego dać. Przekazywanie komuś cudzej własności wcale nie jest dawaniem, nie oznacza też dobrej woli. Projekt mówi w naszym przypadku o podniesieniu płacy minimalnej do około 1800 złotych.
Każdy rozsądny człowiek wie, że oznacza to ni mniej, ni więcej, że wszyscy, których praca jest warta mniej niż 1800 złotych wylecą na pysk. To tak ku uciesze wszystkich młodych, wykształconych euroentuzjastów, którzy zaraz po studiach próbują sobie znaleźć pierwszą robotę. Przykro mi, ludzie. Trzeba będzie dymać za darmo na praktykach tak długo, aż wreszcie będziecie na tyle dobrzy, żeby dostać 1800 złotych.
Czego ani wam, ani sobie nie życzę.
biznes.onet.pl/eurodeputowani-chca-nam-dac-wyzsze-pensje,18563,3740474,1,prasa-detal
