wujcio Stefan wujcio Stefan
146
BLOG

Kredyt a mieszkanie

wujcio Stefan wujcio Stefan Gospodarka Obserwuj notkę 0

Już dawno zamierzałem coś napisać o kredycie, ale nigdy nie miałem do tego dobrego bodźca: czytaj: stosownego artykułu, na podstawie którego mógłbym wskazać, że moja radosna twórczość jest zawieszona w jakimś konretnym miejscu w przestrzeni.

Kredyt powstaje z powietrza. Bank nie pożycza jakichś konkretnych środków, tylko kreuje nowe. Żadne pieniądze nie są drukowane, nikomu od gęby się ich nie odejmuje. Powstaje zapis księgowy na koncie i niematerialny przelew. Jedynym ogranicznikiem jest stopa rezerwy obowiązkowej: bank musi mieć w skarbcu wystarczająco dużo papierowych pieniędzy, by pokryć 3% wartości depozytów. Co oznacza, że z jednej realnej złotówki może zrobić do 33 zł kredytu.

Pożyczka zaś jest przeniesieniem realnych pieniędzy. Ja mam tysiąc koron, pożyczę go koledze i teraz on ma ten tysiąc. Nic się nie wzięło z powietrza. Ja nie kupię sobie tych stu butelek Radegasta, on sobie je kupi.

Dlatego kredyt nie jest zdrowym zjawiskiem. Przyjęło się uważać, że "dużo taniego kredytu" robi wszystkim dobrze, bo ludzie mogą sobie i mieszkanie kupić, i auto. Tak wygląda na pierwszy rzut oka. Tymczasem jest nieco inaczej.

O ile pożyczka jest całkiem normalna (ktoś powstrzymuje się od zakupu wzamian za procent, ktoś płaci procent by móc sobie kupić) kredyt działa w inny sposób. Nikt się nie powstrzymuje od zakupu (poza tymi 3%) i obaj klienci: Pan Oszczędny z własnymi środkami i Pan Kredytobiorca z pożyczonymi stawiają się w tym samym sklepie po ten sam traktor. Jako że obaj mają środki na traktor, właściciel traktora (jeśli zna się na interesach) może podbić cenę. Traktor jest tylko jeden i żaden kredyt go nie rozmnoży. Rozstrzygnie tylko, kto go zakupi. I jeśli traktor poszedłby normalnie za 5000 zł Pana Oszczędnego, Pan Kredytobiorca może zapłacić 5500: w końcu może pożyczyć więcej. W przypadku pożyczki nie byłoby problemu. Pan Oszczędny pożyczyłby Panu Kredytobiorcy środki (albo Pan Kredytobiorca w ogóle by ich nie miał, bo Pan Oszczędny wolałby traktor niż procent) i traktor poszedłby za te 5000.

Cena jest wynikiem oddziaływania dwóch zjawisk: popytu i podaży. Horrendalne ceny mieszkań w Polsce są wynikiem zaburzeń obu tych zjawisk. Proszę spojrzeć:

Oto piękny apartement w Hiszpanii 700 metrów od morza, 56 m kwadratowych

www.hiszpanskie-nieruchomosci.pl/nieruchomosci,apartament-na-la-zenia,20.html

Umeblowanie, basen, parking i klimatyzacja. 100 000 euro.

Tyle samo metrów na Nowej Hucie (bez basenu, umeblowania, morza, klimatyzacji i parkingu, za to wśród latających siekier) : średnio 350 000 złotych.

www.oferty.net/wyniki/

Zaburzenia po stronie podaży są w Polsce straszne. Ogromna ilość mieszkań znajduje się poza rynkiem jako mieszkania gminne, komunalne czy socjalne. Normalni ludzie nie mają prawa ich nabyć, gdyż gmina rozdaje je menelom, którzy pracowicie je dewastują i nie płacą ani czynszu ani rachunków. To na rynku wtórnym. Tymczasem na pierwotnym ? Masa ziemi pod potencjalną zabudowę nie może zostać wykorzystana, gdyż z jakichś durnych powodów jest wpisana w rejestr jako "rolnicza", prawo do niej jest niejasne albo z powodu jakichś innych administracyjnych bzdur nie nadaje się do budowy, chociaż nie różni się fizycznie od innych działek. Uzyskanie pozwolenia na budowę to z kolei inna bajka. Niemniej, tort do podziału jest drobny.

Ze strony popytu zaś... Ludzie muszą mieć mieszkania. To normalna rzecz. O ile kiedyś jeszcze możliwe było kupienie mieszkania z oszczędności (jeszcze 5,10 lat temu), teraz jest to niemożliwe. Mieszkania nie trzeba budować na nowo, toteż wzrost cen nie może być motywowany "wzrostem kosztów". Ludzie po prostu ścigając się o swoje lokum są gotowi brać na plecy coraz cięższe kredyty. Trudno im się zresztą dziwić. Żeby kupić sobie owe dwa pokoje na Nowej Hucie trzeba by co miesiąc odkładać 900 zł przez 20 lat (na lokatę 5%). Lepiej już wziąć ten kredyt i tyrać, tyrać na pensje szefa banku. Traktor jest jeden, klientów zaś wielu. I każdy może go kupić, choć spłacał go będzie do późnych lat starczych.

No ale taki jest los frajera funkcjonującego w keynesowskim świecie.

Poniżej podaję artykuł na temat kredytów. Polecam zerknąć na tabelkę, przedstawiającą zadłużenie gospodarstw domowych kredytami mieszkaniowymi i odnieść to do wzrostu cen mieszkań.

biznes.onet.pl/bedzie-coraz-trudniej-o-kredyt,18629,3583849,1,analizy-detal

Lubię rano zaparzyć sobie kubek obrzydliwej kawy, poprzeglądać wiadomości z mainstreamowych serwisów informacyjnych i potłumaczyć z orwellowskiego na nasze. Ostatnio coraz częściej gram na basie. Moja strona jest warta2,73 Mln zł

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka